Strona główna » Artykuły » Gosławicka Przygoda

Gosławicka Przygoda

Data dodania: 25-08-2016
altGosławice… Chyba większości z nas kojarzą się one z wielkimi karpiami, których populacja w tym zbiorniku jest naprawdę imponująca. Woda technicznie trudna, z uwagi na rosnące tam połacie zielska, które skutecznie utrudniają hole naszych milusińskich. Pomimo wszystko do tej wody podchodziłem, z pewnym dystansem. 




Do obecnej chwili jeszcze jej nie odwiedziłem przede wszystkim z uwagi na niebotyczną cenę za możliwość łowienia oraz z uwagi na mała frajdę z holu, gdyż z relacji znajomych po kiju, cała zabawa z holem ryby polegała po prostu na podpłynięciu pod skupiska zielska i zagarnięciu wraz z nimi ryby do podbieraka. Pisząc tą relację muszę po części przyznać im rację. No ale do rzeczy. Sam pomysł na wyjazd zrodził się już w lutym bieżącego roku. Na portalu społecznościowym napisał do mnie Przemek, z którym poznałem się 9 lat temu na łowisku, kiedy zaczynał on swoją przygodę karpiową. Od tamtego czasu zauważyłem, że karpiowanie pochłonęło go całkowicie, zresztą sam przyznał mi, gdy przyjechał w odwiedziny, że to dla niego pasja do końca życia. Co najważniejsze , pomimo świetnych wyników, jakie osiąga na przeróżnych wodach, pozostał nadal tym samym bardzo w porządku kolegą, któremu nie trzeba dawać „snickersa” .  Przemo wysłał do mnie wiadomość, że organizuje towarzyskie spotkanie Bydgoskiego Klubu Karpiowego i szuka chętnych na wyjazd do Gosławic, za normalną cenę. Szczęście się do mnie uśmiechnęło, bo planowany termin zasiadki pokrywał się z moim urlopem tak, więc nie było się nad czym zastanawiać. Jako kompana wybrałem już sprawdzoną osobę, z którą siedziałem już na niejednej zasiadce- Damiana, z nim rozumie się bez słów. Dodatkowo zorganizowałem jeszcze dwie ekipy, które z wielką aprobatą wyraziły chęć uczestnictwa. Tak wyglądała nasza załoga.

alt
 
Na miejscu odbyło się losowanie. W rozmowie z Damianem, próbujemy ustalić, kto będzie losować. Kolega po kiju, stwierdza, że to ja zawsze mam szczęście do ryb i to ja mam losować. Myślę, czemu nie, przecież w końcu urodziłem się w niedzielę, hehehe.
alt
Ostatecznie losuję stanowisko nr  16. Jesteśmy bardzo zadowoleni, a w sumie ja najbardziej. Przed losowaniem, mówiłem otwarcie, że mnie najbardziej by przypasowały stanowiska po środku wody, a 16 właśnie do takich należy. Po losowaniu, rozjeżdżamy się na wyznaczone miejsca i zajmujemy się organizowaniem obozu.
alt
Po rozbiciu stanowiska, przychodzi czas na szukanie miejscówek i podsypanie smakołykami dla kapiszonów. Przed wyjazdem, Damian zadzwonił do mnie i spytał się czy istnieje możliwość, abyśmy razem łowili na towar z Carp Gravity, gdyż doskonale wiedział, że to sprawdzone produkty. Wybór zapachów pozostawił do mojej dyspozycji. Pomimo tego wcześniej już niejednokrotnie łowił na kulki od Pawła i przekonał się o ich skuteczności. Oświadczyłem, że nie ma żadnego problemu. Przed samym wyjazdem nakulałem około 10 kg kulasów o nutach zapachowych Arctic Krill, GLM i jak dla mnie niesamowita Czarna Porzeczka-Ryba. Świadomie do mixów, dodałem prawie podwójne stężenie flavourów, aby przebić się intensywnym zapachem przez gęste zielsko, które zalegało w gosławickiej wodzie. Mało tego, całość zalałem dwie  doby przed wyjazdem boosterami i aminoliquidem o tych samych nutach zapachowych.
alt
alt

Oboje stwierdziliśmy, że szukamy 3 miejscówek w których każdy z nas, będzie miał położony jeden zestaw. Dzięki temu będziemy mieli równe szanse. Łowimy również na te same przynęty, oczywiście z Carp Gravity.  W trakcie szukania miejscówek, widzę, że większość łowiących pływa po wodzie w obrębie jej środka, dlatego mówię do Damiana , że może postaramy się szukać, czegoś bliżej, gdyż jak zobaczyłem, ten ogrom osób (35 osób), pływających jak najbliżej środka wody, to miałem wrażenie, że ryba może spłynie bliżej brzegu, gdzie będzie większy spokój i cisza. Damian przyznał mi rację i wszystkie nasze zestawy, znajdują się najdalej na 100-120 m. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po pół godzinie od wywiezienia zestawów, mam odjazd na jednej z moich wędek z najbliższego miejsca znajdującego się na około 50-60 m. Po holu ląduje pierwszy misiek.
alt
alt

Po kolejnych 30 min. zaliczam kolejnego karpia.
alt
Wieczorem jest chwila, aby tradycyjnie uchwycić zachód słońca w nieco innym klimacie.
alt
Nad ranem Damian zalicza branie i ląduje pięknego golca, a ja na chood riga punktuje małego pełnołuskiego.
alt
Po pierwszej dobie spośród 35 osób padło 6 ryb, z czego my mamy 3. Myślę, na obecne warunki nie możemy być niezadowoleni. W dzień urodzin Damiana, tj. 19 sierpnia życzę mu zdrowia, pociechy z córeczki oraz oczywiście kabana z Gosławic, po którego tu w końcu przyjechaliśmy. Po południu na mojej wędce notuje kolejny odjazd i na macie ląduje kolejny misiek.
alt
Dosłownie po moim braniu, następuje branie u Damiana, w związku z powyższym wskakujemy do łodzi i płyniemy po rybę. W trakcie holu kapiszon walczy jak przeciętnej wielkości ryba, po czym po chwili wykłada się na bok i pakuję go do podbieraka. W tej chwili patrzę na mojego kompana i widzę jak drżą mu nogi. Powiem szczerze, że byliśmy tak ustawieni łodzią, że samej ryby nie widziałem dokładnie, a oprócz tego była ona w zielsku. Na brzegu ładujemy karpia do maty, wtedy widzę jego ogrom cielska… Mówię do Damiana, chłopie toć to kaban jak cholera!!!. Na oko daje mu spokojnie 25+. Po ważeniu wszystko wychodzi na jaw. Mamy Tomusia, waga 28.200 kg. Zaczynają się gratulacje, telefony, a na miejsce przyjeżdża opiekun łowiska.

Po sesji i kąpieli w wodzie ryba wraca cała i zdrowa do wody. Damian brawo!. Po całym tym zamieszaniu, wywozimy ponownie zestawy i czekamy dalej, tylko nie wiemy na co, w końcu mamy największą rybę wody (tzn. Damian ma, hehehe ) Tak czy owak następują kolejne brania. Zauważamy jedną prawidłowość. Ja mam dwa razy więcej brań, ale mniejszych ryb, pomimo tego, że łowimy na praktycznie te same przynęty i w tych samych miejscówkach. I to jest właśnie piękne w tym sporcie. Nigdy nie wiadomo, o co tak do końca w tym wszystkim chodzi.
alt
alt
alt

Do końca zasiadki następują regularne brania.
alt
alt

Całą zasiadkę kończymy z łącznym wynikiem ponad 200 kg, spośród wszystkich złowiliśmy chyba największą ilość ryb. Damian zaliczył zasiadkę życia.  Świetnie że mogłem w tym wszystkim uczestniczyć i cieszyć się razem z nim z jego sukcesu. Co prawda mam mały niedosyt, że nie dobrałem się do tych większych mieszkańców Gosławic, ale cóż takie jest to nasze karpiowanie. Jednak nie mam, na co narzekać. Było kilka ekip, które w ogóle nie miały ryb albo miały ich bardzo mało. A trzeba dodać, że w moim przypadku był to pierwszy wyjazd nad tą wodę.
 
 
Pozdrawiam
Krzysztof Kubiak
Klub Carp Gravity
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Przejdź do strony głównej Wróć do kategorii Artykuły
Waluta
Cennik
Pobierz cennik HTMLPobierz cennik XLS
KATALOG 2024
RABATY
RABATY
od 600zł - 5%
od 1000zł - 10%
Dla Klientów
Zarejestrowanych
Nie dotyczą:
- produktów w promocji

 
INPOST Śledzenie Przesyłki
GLS Śledzenie Przesyłki
Systemy płatności
  • Przelewy24
GALERIA PAWEŁ SZEWC
alt
GALERIA MICHAŁ MAJOREK
alt
GALERIA PATRYK URBAN
alt
GALERIA ROBERT GOGOLA
GALERIA PRZEMEK WAMBERSKI
alt
GALERIA TOMEK SŁOWIŃSKI
alt
GALERIA ADAM GÓREŃCZYK
GALERIA JAKUB PELLOWSKI
Korzystanie z tej witryny oznacza wyrażenie zgody na wykorzystanie plików cookies. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej Polityce Cookies.
Nie pokazuj więcej tego komunikatu