Zwycięskie zawody
W związku z przedłużoną zimą tego roku, było dużo czasu zaplanować sobie kalendarz karpiowy chociaż w jakimś stopniu. Już jestem po rozpoczęciu sezonu, o którym pisałem wcześniej, następne w kalendarzu są zawody na klubowej wodzie. Dni mijały dość szybko, choć czas w szkole był dla mnie męczarnią, na lekcjach obmyślałem taktykę zamiast uczyć się przykładowo geometrii, nareszcie został już tylko jeden dzień przed długim majowym weekendem, auto spakowane po dach, zanęty, przynęty, sprzęt i ten cały wielki majdan spakowany-nareszcie!
Jedziemy na zawody na których jesteśmy praktycznie co roku, więc wodę znamy dość dobrze ale musieliśmy poczekać na losowanie, jak się okazało losowaliśmy ostatni i nie mieliśmy wyboru ale i tak byłem bardzo zadowolony ze stanowiska, które tak szczerze to dostaliśmy bo tylko jedno zostało. Po ustaleniu rewiru z organizatorem, doszliśmy do wniosku, że nie jest źle ale jak zawsze mogło być lepiej. Już pod wieczór mamy pierwszego karpia na macie, byliśmy wniebowzięci, pierwszy karp zawodów, choć wagą odbiegał od najczęściej łowionych na tym jeziorze, zostało nam tylko wywieźć zestaw i dołączyć się do integracyjnego stołu.
Rozmowy przy nim, były bardzo pozytywnie skierowane w stronę karpi połowimy, będzie to najlepsza majówką z wszystkich. Niestety tarło płoci zniweczyło nasze przemyślenia i karpie żerowały bardzo słabo, co jakiś czas odezwał się sygnalizator na stanowiskach ale nie było to tak jak było przewidywane, od początku zawodów walczyliśmy z teamowym przyjacielem Patrykiem ale w tym roku udało nam się go pokonać z wynikiem 4 karpi w tym największy karp zawodów 10kg. Myślę że brania, lub brak brań wynikały z tarła płoci, które na szczęście się skończyło oraz tej bardzo długiej zimy po której ryby nie doszły jeszcze do siebie.
Ps. Życzę takiej integracji wszystkim czytającym, przecież to nie zawsze chodzi o ryby.
Pozdrawiam Seba.
Przejdź do strony głównej Wróć do kategorii Artykuły