Pierwsza dwudziestka
Pierwsza Dwudziestka – Grzegorz Smołka
Rankiem 16 go kwietnia, zjawiłem się nad zalewem elektrowni Rybnik. Mocny wiatr i deszczowa pogoda zapowiadały dobre brania. Szybki wybór miejscówki, wywózka zestawów modelem na około 200m i czekanie na branie. Nęcenie na jeden zestaw to około 40 kulek 20mm o smaku truskawki z serii Alfa firmy Natural Bait, 0,5kg peletu i 1,5kg gotowanej kukurydzy dodatkowo zalanej bosterem truskawkowym. Przynęta to dwie kulki na włosie z tej samej firmy P. Szewca, zadipowane nowym jak dla mnie aromatem Blured.
Wieczorem około godziny 19.30 na moim lewym zestawie nastąpiło potężne branie! Szybki doskok do wędki i od razu poczułem że to nie jest mała ryba. Zamiast ciężarków z ołowiu, postanowiłem zastosować kamienie na gumkach, co okazało się doskonałym wyborem. Od razu hol i sam karp był bezpieczniejszy, bo bez zbędnego ciężarka na zestawie. Ryba wybrała około 50m żyłki i przeszła w kierunku środka zbiornika. Hol musiał odbywać się z brzegu dlatego nie mogłem sobie pozwolić na jakiś błąd. W okolicach 30m od brzegu, karp znów pokazał swoją siłę lecz już nie z takim impetem. Ponieważ brzeg na którym łowiłem był płytki, zmuszony byłem do wejścia do wody. Na ogół robię to w spodnio-butach lecz tym razem byłem tylko w butach trekkingowych. Po chwili stałem do kolan w wodzie z wędką i podbierakiem w której znajdowała się moja nowa życiówka. Mokry, zziębnięty lecz szczęśliwy zważyłem rybę, która miała 22.200kg Po odjęciu worka zostaje 21.200kg! Szybka sesja foto w której pomógł mi kolega ZTK i ryba wraca w bardzo dobrej kondycji do wody.
Do końca wędkowania pozostało tylko kilka godzin gdyż nad zalewem Rybnickim można w tym okresie łowić tylko do godz. 22.00. Następny dzień to jedno branie małego karpia 5kg. Cała zasiadka trwała tydzień w czasie której miałem jeszcze dwa brania, lecz niestety spinki. { jedno blisko podbieraka to też wielki grubasek} ….szkoda. Dotychczasowa moja życiówka to 4 karpie po 16kg. Które złowiłem też na Rybniku 9 lat temu. Pragnę nadmienić o przynętach których używałem, bo to bardzo dobrze pracujące w wodzie kuleczki, na które chłopaki łowiący obok mnie, też mieli brania. Dziękuje kolegą za towarzystwo i do zobaczenia nad wodą.
Grzegorz Smołka SLTEKA
Przejdź do strony głównej Wróć do kategorii Artykuły