Upalne Lato nad Odrą
Data dodania: 11-01-2023
W upalne gorące dni gdy żar leje się z nieba i karpie nie chcą pobierać naszego pokarmu, to czas by poszukać nowego głębokiego łowiska, spróbować innych metod łowienia, uciec od wszelkich książkowych norm by zasmakować nowych a zarazem starych odkryć w wędkarstwie karpiowym. Aby chęć złowienia ryby nie zakończyła się tylko chęciami ale pełnym odważnym sukcesem.
Duże rzeki zazwyczaj są trasami żeglugowymi a co za tym idzie trudnym łowiskiem dla wędkarzy stacjonarnych takich jak my karpiarze. Przepływające barki i statki ostro mieszają wodę do tego dochodzą wahania wody które zbierają i niosą wiele zanieczyszczeń a one utrudniają łowienie, transport rzeczny najliczniejszy jest wiosną i jesienią z uwagi na większe stany wody w rzece. Dlatego karpiowanie w rzece wymaga wzmożonej uwagi nad wodą, nasza czujność na zachowanie rzeki powinna być dyskretna ale ciągła. Mając na uwadze swoje bezpieczeństwo powinniśmy solidnie się przygotować do karpiowania w rzece, nie możemy zostawić wszystkiego przypadkowi lub zaniedbać nawet najmniejszych szczegółów.
Wspomnę tu o tegorocznym lecie zacznę od nakreślenia miejscówki. W dużej rzece jaką jest Odra przy obniżonym stanie wody jak to jest zazwyczaj w czasie letnich upałów dobrą miejscówkę znajdziemy przy krótkich małych główkach (ostrogi) przeważnie za zakrętem rzeki. Nurt jest tu większy i wymywa głęboką rynnę, która ciągnie się wzdłuż brzegu. Graniczy ona z nurtem głównym w niewielkiej odległości od brzegu, ale za to znacznej głębokości, nie ma tu wypłacenia jak to bywa w dużych obszernych klatkach, jest tylko głęboka rynna, w której ryby szukają nie tylko jedzenia, ale również schronienia w upalne dni. Oprócz niskich stanów wody w rzece latem może nam przysparzać kłopot również odnalezienie takich odcinków i miejsc w rzece.
Takie czynniki potrafią zniechęcić do wędkowania, ale gdy przełamiemy te najtrudniejsze to karpiowanie stanie się łatwiejsze niż można było się spodziewać. Owszem są jeszcze inne utrudnienia ale gdzie ich nie ma.
Każda woda kryje swoje tajemnice nie tylko w swojej toni ale i na brzegu. Sezon urlopowy czas zacząć, a wiadomo on zaczyna się w lecie a lato jak lato czas upałów, skwarów mimo to że jest to okres intensywnych żerowań karpi , złowienie dużego okazu wcale nie będzie łatwe, a wręcz trudniejsze niż np. wiosną czy jesienią. Dzieje się tak, ponieważ latem w wodzie jest mnóstwo naturalnego pokarmu i musimy się nieźle głowić i napracować, aby znaleźć i skusić karpia do brania.
W tym roku na okres letni postawiłem posypać rzekę na grubo. Do wody trafiały kulki 25mm o zapachu Krill/Orange. Dwa tygodnie przed zasiadką do wody trafiały co dwa dni 60kg gotowanej kukurydzy i ok 9kg kulki. Przyznam się że to była męczarnia, bywać nad wodą a nie łowić, tylko sypanie kilku minutowa obserwacja wody i do domu by szykować następną porcję karpiowego żarcia. Ale świadomość że spędzę ponad tydzień a dokładnie dziesięć nocek nad Odrą dodawało skrzydeł by dobrze przygotować miejscówkę. Gdy nastał dzień urlopu leciałem jak na skrzydłach nad rzekę, przygotowany na każdą ewentualność. Długo nie czekałem na pierwszą rybę z rzeki wszędobylskie klenie zawsze biorą o czym nie można powiedzieć o karpiach czy amurach. Na tą konkretna rybę czekałem dobę od chwili rozbicia obozu i tak przez pierwsze pięć dni. Ryba [karp] dzień przerwy i ponownie ryba [amur] Trzeba przyznać że Odra już nie ta co kilka lat temu, karpi i amurów coraz mniej. Złowienie kilku sztuk amurów czy karpi w krótkim czasie to już nie lada wyczyn. Czułem że ta sielanka braniowa zaraz się skończy i tak było woda drastycznie spadła, pogoda zrobiła się jak w piekarniku, lato jak w Afryce. Ryby totalnie przestały żerować czasem tylko kleń zażerał kulkę na włosie.
Po dziewięciu dniach zakończyłem urlop nad Odrą mając na koncie kilka amurów i karpi. Karpiowanie w totalnej dziczy daleko od cywilizacji pozwoliło mi na naładowanie akumulatorów i zintegrowanie się z rzeką. Zaplanowałem kilka dni nad Odrą we wrześniu gdy zakończą się upały i woda w rzece podniesie swój poziom.
P.S. Po powrocie do domu okazało się że na wysokości Oławy zdychają ryby a zarząd PZW Wrocław organizuje zbiórkę chętnych do odławiania śniętych ryb. Kataklizm i pomór ryb rozciągną się po całej Odrze a Karpiowanie w Odrze zgasło jak wypalona świeczka. Szkoda wielka szkoda!!!
Przemek Wamberski
Przejdź do strony głównej Wróć do kategorii Artykuły

Każdy z nas karpiarzy ma swoją ulubioną wodę do której wraca co roku niczym bocian do ukochanego gniazda po zimowej przerwie. Większości dla tego że ma się do niej duży sentyment lub respekt, czynników może być wiele jak wielu jest nas karpiarzy.
Wracam nad rzekę nad Odrę w moje rejony z wielkim zapałem i entuzjazmem, A muszę przyznać że bywają sezony gdy mam dość tej kapryśnej i chimerycznej rzeki i choć to są tylko chwile to bardzo męczące, szybko odrzucam jakiekolwiek oznaki zniechęcenia do rzeki.
Wracam nad rzekę nad Odrę w moje rejony z wielkim zapałem i entuzjazmem, A muszę przyznać że bywają sezony gdy mam dość tej kapryśnej i chimerycznej rzeki i choć to są tylko chwile to bardzo męczące, szybko odrzucam jakiekolwiek oznaki zniechęcenia do rzeki.

Rzeczny karpiarz musi się zmierzyć z wieloma zmaganiami i naprawdę trzeba kochać łowienie w rzece by wracać nad jej brzeg każdego sezonu z radością i entuzjazmem. A kiedy to jest????
Czasem to jest marzec a czasem kwiecień, ale na sto procent MAJ. Wiosna nad rzekę przychodzi różnie, po zimowych roztopach, gdy woda już się trochę ustabilizuje i płynie w swoim korycie, szybko się natlenia i nabiera temperatury. Ostatnie lata nie obfitowały w śnieżne i mroźne zimy, bynajmniej na terenie nizinnym, bo w górach w tym roku śnieg leżał prawie do maja i było go pod dostatkiem to właśnie ma wpływ na ustabilizowanie się wody w rzece.
Na łowienie w rzece poświęcam większość sezonu i są to różne odcinki w zależności od pory roku i stanu wody w rzece ale szybki i wartki nurt pociąga mnie najbardziej i tu staram się łowić o każdej porze roku, rzeka na takich odcinkach co sezon się zmienia i zawsze coś się na niej dzieje.
Czasem to jest marzec a czasem kwiecień, ale na sto procent MAJ. Wiosna nad rzekę przychodzi różnie, po zimowych roztopach, gdy woda już się trochę ustabilizuje i płynie w swoim korycie, szybko się natlenia i nabiera temperatury. Ostatnie lata nie obfitowały w śnieżne i mroźne zimy, bynajmniej na terenie nizinnym, bo w górach w tym roku śnieg leżał prawie do maja i było go pod dostatkiem to właśnie ma wpływ na ustabilizowanie się wody w rzece.
Na łowienie w rzece poświęcam większość sezonu i są to różne odcinki w zależności od pory roku i stanu wody w rzece ale szybki i wartki nurt pociąga mnie najbardziej i tu staram się łowić o każdej porze roku, rzeka na takich odcinkach co sezon się zmienia i zawsze coś się na niej dzieje.

Duże rzeki zazwyczaj są trasami żeglugowymi a co za tym idzie trudnym łowiskiem dla wędkarzy stacjonarnych takich jak my karpiarze. Przepływające barki i statki ostro mieszają wodę do tego dochodzą wahania wody które zbierają i niosą wiele zanieczyszczeń a one utrudniają łowienie, transport rzeczny najliczniejszy jest wiosną i jesienią z uwagi na większe stany wody w rzece. Dlatego karpiowanie w rzece wymaga wzmożonej uwagi nad wodą, nasza czujność na zachowanie rzeki powinna być dyskretna ale ciągła. Mając na uwadze swoje bezpieczeństwo powinniśmy solidnie się przygotować do karpiowania w rzece, nie możemy zostawić wszystkiego przypadkowi lub zaniedbać nawet najmniejszych szczegółów.

Wspomnę tu o tegorocznym lecie zacznę od nakreślenia miejscówki. W dużej rzece jaką jest Odra przy obniżonym stanie wody jak to jest zazwyczaj w czasie letnich upałów dobrą miejscówkę znajdziemy przy krótkich małych główkach (ostrogi) przeważnie za zakrętem rzeki. Nurt jest tu większy i wymywa głęboką rynnę, która ciągnie się wzdłuż brzegu. Graniczy ona z nurtem głównym w niewielkiej odległości od brzegu, ale za to znacznej głębokości, nie ma tu wypłacenia jak to bywa w dużych obszernych klatkach, jest tylko głęboka rynna, w której ryby szukają nie tylko jedzenia, ale również schronienia w upalne dni. Oprócz niskich stanów wody w rzece latem może nam przysparzać kłopot również odnalezienie takich odcinków i miejsc w rzece.
Takie czynniki potrafią zniechęcić do wędkowania, ale gdy przełamiemy te najtrudniejsze to karpiowanie stanie się łatwiejsze niż można było się spodziewać. Owszem są jeszcze inne utrudnienia ale gdzie ich nie ma.
Każda woda kryje swoje tajemnice nie tylko w swojej toni ale i na brzegu. Sezon urlopowy czas zacząć, a wiadomo on zaczyna się w lecie a lato jak lato czas upałów, skwarów mimo to że jest to okres intensywnych żerowań karpi , złowienie dużego okazu wcale nie będzie łatwe, a wręcz trudniejsze niż np. wiosną czy jesienią. Dzieje się tak, ponieważ latem w wodzie jest mnóstwo naturalnego pokarmu i musimy się nieźle głowić i napracować, aby znaleźć i skusić karpia do brania.

W tym roku na okres letni postawiłem posypać rzekę na grubo. Do wody trafiały kulki 25mm o zapachu Krill/Orange. Dwa tygodnie przed zasiadką do wody trafiały co dwa dni 60kg gotowanej kukurydzy i ok 9kg kulki. Przyznam się że to była męczarnia, bywać nad wodą a nie łowić, tylko sypanie kilku minutowa obserwacja wody i do domu by szykować następną porcję karpiowego żarcia. Ale świadomość że spędzę ponad tydzień a dokładnie dziesięć nocek nad Odrą dodawało skrzydeł by dobrze przygotować miejscówkę. Gdy nastał dzień urlopu leciałem jak na skrzydłach nad rzekę, przygotowany na każdą ewentualność. Długo nie czekałem na pierwszą rybę z rzeki wszędobylskie klenie zawsze biorą o czym nie można powiedzieć o karpiach czy amurach. Na tą konkretna rybę czekałem dobę od chwili rozbicia obozu i tak przez pierwsze pięć dni. Ryba [karp] dzień przerwy i ponownie ryba [amur] Trzeba przyznać że Odra już nie ta co kilka lat temu, karpi i amurów coraz mniej. Złowienie kilku sztuk amurów czy karpi w krótkim czasie to już nie lada wyczyn. Czułem że ta sielanka braniowa zaraz się skończy i tak było woda drastycznie spadła, pogoda zrobiła się jak w piekarniku, lato jak w Afryce. Ryby totalnie przestały żerować czasem tylko kleń zażerał kulkę na włosie.

Po dziewięciu dniach zakończyłem urlop nad Odrą mając na koncie kilka amurów i karpi. Karpiowanie w totalnej dziczy daleko od cywilizacji pozwoliło mi na naładowanie akumulatorów i zintegrowanie się z rzeką. Zaplanowałem kilka dni nad Odrą we wrześniu gdy zakończą się upały i woda w rzece podniesie swój poziom.
P.S. Po powrocie do domu okazało się że na wysokości Oławy zdychają ryby a zarząd PZW Wrocław organizuje zbiórkę chętnych do odławiania śniętych ryb. Kataklizm i pomór ryb rozciągną się po całej Odrze a Karpiowanie w Odrze zgasło jak wypalona świeczka. Szkoda wielka szkoda!!!
Przemek Wamberski
Przejdź do strony głównej Wróć do kategorii Artykuły