Strona główna » Artykuły » Wiosenne Tropienie

Wiosenne Tropienie

Data dodania: 03-04-2022
 
altW zasadzie co roku sytuacja się powtarza. Z utęsknieniem czekam na tę najpiękniejszą porę roku jakim jest wiosna. Choć wytrzymać w domu nie mogę i zwykle wyruszam dużo wcześniej, kiedy nad wodami jest jeszcze bardzo zimno a czasem i mroźno. Jednak w głębi duszy czekam na prawdziwą wiosnę kiedy o świcie budzą mnie śpiewy ptaszków. Wtedy już wiem, że nadszedł czas na wytropienie karpi.
 


Najczęściej jest tak, że po zimowym letargu jestem bardzo spragniony nie tylko samych brań ale przede wszystkim spania w namiocie. Te pierwsze wiosenne zasiadki mają swój wspaniały klimat i jest mi bez znaczenia czy coś złowię czy też nie. Ważne jest dla mnie, że popatrzę sobie na zarzucone wędki w wodzie i jestem spełniony. Staram się być wtedy częścią przyrody i nawet nie przeszkadza mi ostry śpiew ptaszków tuż obok mojej głowy zaraz o świcie. Czuję wtedy, że żyję. Ale jak już jestem nad wodą staram się chociażby spróbować cos złowić.
alt
Typowanie wody
Wiosenne akweny wybieram podobne a zatem płytkie i dobrze nasłonecznione. Uważam, że zwłaszcza wiosna dobry wybór wody to podstawa do szansy na złowienie karpia. Wielu karpiarzy o tym zapomina i wybiera wody głębokie mając nadzieje, że w zatokach ryby się ruszą. Owszem zaczną je odwiedzać ale znacznie później niż ma to miejsce w przypadku zbiorników płytkich. Znam podobne sytuacje i kiedy ja już mam kilkanaście złowionych ryb w sezonie na głębokich wodach jest najwyżej trzy. Dlatego od kilku lat wybieram bardzo ostrożnie zbiorniki na wiosenne połowy. Najczęściej z góry układam sobie kolejność łowienia w danym zbiorniku. Płytkie na wiosnę, głębsze na późną wiosnę i lato, natomiast głębokie odkładam na jesień. Przy większym poznaniu zbiorników wiem już, gdzie i o jakiej porze roku będę łowił co zazwyczaj przynosi dobre efekty. Oprócz tego siadam na brzegach nasłonecznionych i spokojnych ukrytych przed zimnym wiatrem.
alt
Tropiąc
Kiedy jestem już nad woda niezmiernie ważny dla mnie jest punk zbiornika, gdzie będę miał swój namiot. Staram się abym z miejsca, gdzie łowię był w stanie obserwować jak największą część akwenu. Jeszcze lepiej jak zasięg mam na całą wodę, bo wiem, że wytropię wtedy każdego karpia, który tylko wychyli wąsy spod wody. Ułatwia to mi na dokładną obserwację każdej części wody. Łatwiej jest namierzyć mi karpie a co za tym idzie jakiegoś złowić. Uwielbiam spędzać czas godzinami na obserwacji wędek i każdego nawet najmniejszego ruchu na wodzie. Wszystko to pozwoli mi na decyzję, gdzie ewentualnie zarzucić wędki.
alt
Najczęściej jest tak, że jedna wędka zostaje stacjonarnie w jednym miejscu i tam staram się skusić karpie do przypłynięcia za pomocą zanęty. Natomiast druga wędka to istna tropicielka, którą przerzucam w zależności od tego co się dzieje w łowisku. Jeśli tylko wypatrzę karpie, które spławiają się w jednej okolicy zaraz posyłam tam zestaw. Oczywiście nie robię tego na hurra a na spokojnie. Woda jest płytka, więc nie używam pontonu a jedynie łowię albo z rzutu lub wywożę za pomocą łódki z echosondą. Staram się też dokładnie wytypować miejscówkę. Nie rzucam zestawu byle, gdzie a obserwuję pilota i patrzę na strukturę dna. Delikatny spad pod krzakiem to niezła miejscówka zwłaszcza kiedy znajduje się na niedostępnym brzegu. Tego typu miejscówek szukam i kładę zestaw. Wszystko na delikatnie, siateczka PVA z Crushed miksem w środku zalanym sosem naprawdę wystarcza. Odkładam kija na podpórkę i obserwuję szczytówkę. Dobrze jak ona często pracuje czyli wygina się lub jest szarpana. To znak, że w łowisku niema pustyni a coś się dzieje nawet jeśli jest to drobnica to jest dobry znak. Taki tropiciel zostaje w wodzie na 3-6 godzin w zależności od kolejnych wydarzeń w łowisku. Jeśli ryby nadal się tam pokazują niczego nie ruszam i nie zmieniam, tylko czekam. Jeśli 3 godziny nic się nie dzieje a karpie zaczęły pokazywać się, gdzie indziej od razu reaguję. Przewożę kija najczęściej z tą samą wymoczoną przynętą w nowe miejsce. W ostatnich dwóch latach ta taktyka przyniosła mi wiele brań. Zmiana miejsca ma kolejny plus zwłaszcza w płytkiej wodzie. Najczęściej jedna ryba po braniu płoszy resztę stada i zaczyna żerować, gdzie indziej. Daje to dużo większe szanse na częstsze brania niż jedno na dobę.
alt
Kuszenie zanętą
Nie zawsze jestem w stanie z różnych względów łowić aktywnie na dwa kije. Próbuję zatem drugiego stawiać stacjonarnie w dobrej miejscówce, gdzie za pomocą specjalnej zanęty wcześniej czy później ściągnę karpie. Jest to taktyka, zwłaszcza na czas nocy kiedy tropienie jest znacznie ograniczone. Tutaj szykuję nieco więcej zanęty niż samo PVA jak to było w tamtej strategii. Mieszam przede wszystkim Crushed miksy, które zawierają w sobie pokruszone kulki, całe i mielone pellety, amino płatki oraz mączki rybne. Dodaję gejzer stick miksa aby całość mocno buzowała zaraz po wrzuceniu do wody. Dodaję jeszcze dosłownie 2 garście kulek i wszystko zalewam bio sosem. Wiosną często wybieram smak bloodworm/caviar bo w tym okresie to prawdziwy rarytas dla karpi.
alt
Do wody ląduje około 1 kilograma zanęty i tuż obok kładę zestaw z przynętą. Najczęściej jest to pojedyncza kulka pływająca wykonana na normalnych mączkach rybnych z dodatkiem korka. Ta taktyka pozwala mi w szybki sposób ściągać ryby w łowisko robiąc pierwszy mocny szum. Zanęta bowiem mocno buzuje i roznosi się dosłownie na kilka metrów a potem opada na dno. Tworzy się więc chmura i dywan zanęty. Karpie zwabione szumem drobnicy szybko wchodzą w łowisko. Ten sposób pozwala mi łowić cała noc, aby znów z rana ruszyć wędkę na tropiciela.
alt
Dwie taktyki pozwalają na sprawdzenie wielu różnych miejsc i różnych strategii nęcenia. Czasem, kiedy widzę taką potrzebę przestawiam tropiciela na Zig Riga bo ten sposób na wiosnę wiele razy mi udowodnił, że jest wyjątkowo skuteczny. Warto więc próbować różnych możliwości bo karpie nie śpią i czasem bezrybna zasiadka w krótkim czasie może okazać się prawdziwym wysypem brań. Musimy tylko umieć się dopasować do każdych warunków w łowisku. Nie działajmy pochopnie. Czasami wiem po sobie, że lepiej chwilę zaczekać z kijami i poobserwować wodę niż zarzucić kije byle, gdzie byle szybciej. Uczę się sam cierpliwości nad wodą bo pośpiech w niczym nam nie może pomóc. Każde dodatkowe 5 minut na tropieniu karpi zawsze owocowało w postaci brań i tego staram się trzymać.
 
alt

Artykuł pochodzi z czasopisma:
KARP MAX
www.karpmax.pl
 

Przejdź do strony głównej Wróć do kategorii Artykuły
Waluta
Cennik
Pobierz cennik HTMLPobierz cennik XLS
KATALOG 2024
RABATY
RABATY
od 600zł - 5%
od 1000zł - 10%
Dla Klientów
Zarejestrowanych
Nie dotyczą:
- produktów w promocji

 
INPOST Śledzenie Przesyłki
GLS Śledzenie Przesyłki
Systemy płatności
  • Przelewy24
GALERIA PAWEŁ SZEWC
alt
GALERIA MICHAŁ MAJOREK
alt
GALERIA PATRYK URBAN
alt
GALERIA ROBERT GOGOLA
GALERIA PRZEMEK WAMBERSKI
alt
GALERIA TOMEK SŁOWIŃSKI
alt
GALERIA ADAM GÓREŃCZYK
GALERIA JAKUB PELLOWSKI
Korzystanie z tej witryny oznacza wyrażenie zgody na wykorzystanie plików cookies. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej Polityce Cookies.
Nie pokazuj więcej tego komunikatu