Strona główna » Artykuły » Karpiowanie w nieznanym

Karpiowanie w nieznanym

Data dodania: 02-12-2020
altOd wielu lat staram się łowić karpie w różnego rodzaju wodach. Łowiłem w dużych zaporówkach, rzekach, wyrobiskach i jeziorach, głównie należących do PZW. Wiele razy próbowałem swoich sił na różnego rodzaju wodach komercyjnych. Jednak największą adrenalinę dają mi zapomniane wody z niewielką populacją karpi w otoczce dzikiej natury.


Karpiowanie w nieznanym

 

 

Od wielu lat staram się łowić karpie w różnego rodzaju wodach. Łowiłem w dużych zaporówkach, rzekach, wyrobiskach i jeziorach, głównie należących do PZW. Wiele razy próbowałem swoich sił na różnego rodzaju wodach komercyjnych. Jednak największą adrenalinę dają mi zapomniane wody z niewielką populacją karpi w otoczce dzikiej natury.

alt

Jeśli mnie znacie to wiecie, że nie przepadam za łowiskami komercyjnymi z dużą populacją karpiarzy. Nie lubię tłumów i wieczornego hałasu. Nie kuszą mnie ogromne ryby, które tam pływają (chyba że akurat jestem tydzień bez brania), choć oczywiście nie skreślam takich wód. Jednak wolę zaszyć się głęboko w lesie nad nieznanym jeziorem, gdzie jedynym karpiarzem jestem ja sam na kilkadziesiąt hektarów wody. Wieczorem słyszę tylko odgłosy natury. Pisk orła bielika, który właśnie upolował swoją zdobycz. Choć koledzy mówią, żebym wtedy nie wypływał pontonem bo mogę być jego kolejną ofiarą, to wcale mnie to nie odstrasza. Nawet skowyty wilków w środku nocy wydają się czymś zupełnie normalnym. I przede wszystkim to uczucie patrząc w bezkres jeziora czy tu są w ogóle karpie? A może właśnie siedzę nad tym jeziorem w którym czeka na mnie rekordowa ryba. To wszystko sprawia, że chcę tam wracać i kolejny rok polować na nieznanych wodach, nieznane karpie. Tam czuję prawdziwe emocje holując nawet ósemkę, bo o dziwo taka ryba w dzisiejszych czasach to niby wstyd się przyznać. Ale nie dla mnie. Taka ryba upolowana i ciężko wypracowana cieszy o wiele bardziej niż, gdziekolwiek indziej.

alt

 

Przełamać trudności

 

Łowienie w nieznanych terenach to dla mnie prawdziwe wyzwanie. Tutaj nie mam wyznaczonego stanowiska z prądem i dowozem żywności. Jadąc nad taką wodę muszę w pełni zaufać swojemu wyposażeniu i wszystko dostosować do charakteru wody. Zanim jednak ruszę już nad wodę robię rozpoznanie. Muszę wiedzieć do kogo zbiornik należy i gdzie ewentualnie wykupić licencję. Ale tak naprawdę nie to jest problemem. Chyba największym jest to, że nie wiem czemu ale ciągnie mnie jak wilka do lasu. Moje jezioro, w którym chce łowić najczęściej leży w lesie. Do tego nawet jeśli jest brzeg z dojazdem to i tak siadam w lesie bo tam są lepsze miejscówki. Ale największym problemem jest rozbijanie się w lesie. Wówczas postępuję w dwojaki sposób. Albo załatwiam pozwolenie na wjazd do lasu, co czasem się udaje jeśli niema zagrożenia pożarowego. Lub też rozkładam namiot bez podłogi i transportuję się pontonem z całym ekwipunkiem. Najgorsze jest jednak pozostawianie auta bez opieki na kilka dni w lesie. To zawsze mnie denerwuje w tym kraju. Także albo wiem, że nad danym jeziorem jest spokój lub też pozostawiam samochód u najbliższego gospodarza na posesji. Zawsze się można dogadać jak nie z jednym to z drugim. Można też poszukać jakiegoś ośrodka wypoczynkowego i tam szukać miejsca do parkowania.

alt

Poza tym wolę nad nieznane jezioro pojechać przed zasiadką i poszukać przede wszystkim dobrych miejscówek, wtedy wiem w jakim obszarze będę szukał miejsca na obóz. Często trzeba pod namiot miejsce znaleźć i przygotować aby gdzieś się wcisnąć. Do tego zawsze sprawdzam dwa razy czy wszystko mam. Gorzej jak siadam w pojedynkę a często niema w lesie zasięgu. Wtedy wszystko musi być dograne na tip top. Nie będzie możliwości podjechania do sklepu, więc tutaj staram się być skrupulatny. Jeśli mam kompana wtedy zawsze raźniej i można nawet ruszyć znad wody bo kolega dopilnuje ekwipunku.

alt

To takie podstawowe trudności, które musimy przełamać w sobie aby poczuć się prawdziwym łowcą karpi w nieznanych wodach. Dla wielu nie będzie to łatwe zwłaszcza, że to nie wszystkie problemy.

 

Wcześniejsze nęcenie

 

Brzmi jak jakieś zabobony, które kiedyś stosowali karpiarze jak nasze hobby było w trakcie rozwoju. Jednak każdy karpiarz, który zaczynał w latach 90-tych doskonale wie, że bez wcześniejszego nęcenia nie było mowy o skutecznym łowieniu karpi. Wynikało to z tego, że karpi w wodach ogólnodostępnych było mało i trzeba było sypać kilka dni aby choć najmniejsze stadko przybyło do naszej stołówki. Dziś jest podobnie. Jak chcę być skuteczny nad nieznanym jeziorem muszę znaleźć pewną miejscówkę i sypać ją przynajmniej tydzień. Sytuacja na tego typu wodach nie zmieniła się od lat. Dlatego wcześniejsze sypanie łowiska to sposób na przyzwyczajenie ich do naszego żerowiska.

alt

Łowisko nęcę najczęściej co drugi dzień, o podobnych godzinach np. wieczornych. Zazwyczaj 3-4 nęcenia zupełnie wystarczają. Do wody wsypuję w zależności od populacji karpi oraz drobnicy od 10-20kg jednorazowo. Najczęściej sypię kulki z orzechem tygrysim z niewielkim dodatkiem pelletu. Zanętę należy dostosować do danego zbiornika i uwzględnić populację ryb a przede wszystkim czy dużo jest drobnicy oraz raków. Przy kolejnych nęceniach warto sprawdzić kamerą podwodną czy zanęta została wyjedzona. Kiedy zniknie wszystko to tylko się cieszę. Kiedy coś zostało i tak donęcam tylko zmniejszając porcję np. o połowę.

alt

 

Nieznane karpie

 

Kiedy siedzę nad nieznanym czuję się naprawdę wolny. Siedząc nad wędkami przy zachodzącym słońcu czuję, że robię właśnie to co kocham robić. Poluję na nieznane karpie, które, gdzieś czają się w moim jeziorze. To jest po prostu piękne, że nie wiem co pływa w danej wodzie. Nie wiem jak karpie mają na imię i ile ważą. Wspaniałe jest to, że holuję karpia, który być może nigdy nie był na haczyku i mam prawo być pierwszym, który nada mu własną ksywę. Te wspaniałe czyste pyski nie znające haczyka i te cudowne hole. Karpie są niezwykle waleczne i walczą naprawdę zaciekle do ostatniej minuty. Wszystko to podwaja moją adrenalinę polując na te nieznane karpie. To także uczucie niepewności co tym razem uwiesiło się na moją wędkę. Doskonale pamiętam wiele holi, które trwały nawet ponad godzinę. W pamięci mam wiele ryb z podobnych wód, które dały mi tak wiele emocji, że aż trudno to zrozumieć osobie, która nigdy nie łowiła nad tajemniczą nieznaną wodą.

alt

alt

 

Strategia polowania

 

W nieznanych jeziorach najczęściej spotykam sporo drobnicy. Dlatego z góry nastawiam się na łowienie na większe przynęty. Karpie, które nie znają kulek proteinowych i najczęściej żerują na większych kąskach jak raki i małże nie pogardzą nawet wielką przynętą. Wręcz mogę stwierdzić, że taka kulka 25mm jest dla niego naturalnej wielkości smakołykiem. Sytuacja zmienia się jeśli łowię w płytkim i mulistym zbiorniku. W takich warunkach karpie najczęściej pożywiają się tym co wygrzebią z mułu. Są to głównie ochotki, które jak wiemy będą małym kąskiem. Tutaj stosuję często popki jako przynęta główna o średnicach 15mm. Każda woda jest inna i wymaga konkretnego podejścia do sytuacji. Staram się od początku dobrze przesondować dno, poznać charakterystykę wody w tym występujący naturalny pokarm.

alt

Jakiego rodzaju pokarm pobiera karp można łatwo stwierdzić po jego złowieniu i obejrzeniu jego pyska. Karpie żerujące na miękkich kąskach jak ochotka, mają delikatne wargi. Natomiast ryby, żerujące na małżach i rakach mają bardzo twarde i grube pyski. Doskonale widziałem różnicę łowiąc pierwszego karpia nad jeziorem Salagou. Tam głównym pokarmem dla karpi są raki, których jest w wodzie cała masa. Twardy pokarm wymusza na rybach odpowiedniego przystosowania się i dlatego pyski cyprinusów z Salagou są naprawdę grube i twarde. Na tej podstawie mogę dobierać swoje przynęty aby jak najbardziej dopasowały się wielkością i twardością do naturalnego pokarmu.

alt

alt

Karpiowanie w nieznanych wodach daje mi poczucie wielkiego spełnienia i możliwość przeżycia różnych przygód, które z pewnością zapamiętam na bardzo długo. Spróbujcie własnych sił i przełamcie bariery. Karpiowanie to nie tylko łowienie samych karpi ale obcowanie w przepięknych sceneriach. Wypracujcie od początku swojego pierwszego karpia, począwszy od przygotowania stanowiska, poprzez nęcenie aż po gwizd sygnałka i podebranie swojej nieznanej zdobyczy. Gwarantuje Wam nie będziecie mogli przestać polować w nieznanym bo satysfakcja powali Was na kolana i przeżyjecie coś o czym wcześniej nie mieliście bladego pojęcia.alt

alt

 

Autor: Paweł Szewc

Artykuł pochodzi z czasopisma: KarpMax www.karpmax.pl

 


Przejdź do strony głównej Wróć do kategorii Artykuły
Waluta
Cennik
Pobierz cennik HTMLPobierz cennik XLS
KATALOG 2024
RABATY
RABATY
od 600zł - 5%
od 1000zł - 10%
Dla Klientów
Zarejestrowanych
Nie dotyczą:
- produktów w promocji

 
INPOST Śledzenie Przesyłki
GLS Śledzenie Przesyłki
Systemy płatności
  • Przelewy24
GALERIA PAWEŁ SZEWC
alt
GALERIA MICHAŁ MAJOREK
alt
GALERIA PATRYK URBAN
alt
GALERIA ROBERT GOGOLA
GALERIA PRZEMEK WAMBERSKI
alt
GALERIA TOMEK SŁOWIŃSKI
alt
GALERIA ADAM GÓREŃCZYK
GALERIA JAKUB PELLOWSKI
Korzystanie z tej witryny oznacza wyrażenie zgody na wykorzystanie plików cookies. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej Polityce Cookies.
Nie pokazuj więcej tego komunikatu